Komentarze: 1
mam cos mam cos mam cos mam cos --------------------------------> mam to wszystko w d****!!!!!! lepiej pojde sobie poogladac tasiemce brazylijskie!
PyyS: ta "notka" nie wymaga komentarzy
mam cos mam cos mam cos mam cos --------------------------------> mam to wszystko w d****!!!!!! lepiej pojde sobie poogladac tasiemce brazylijskie!
PyyS: ta "notka" nie wymaga komentarzy
Dzis do szkoly mialam na 8:00. Jak to zwykle bywa w mojej genialnej szkole nie mielismy 3 pierwszych rachunkowosci i tejze to informacji oczywiscie wczoraj zapomniano nam przekazac. Tak wiec siedzielismy w klasie 3 * 45 min (doliczajac przerwy) i narzekalismy na to jaki okropny dla nas jest ten swiat ;-) Nie bylo polowy klasy (wybrali sie na piesza pielgrzymke w nieznanym mi blizej kierunku), wiec reszta zaplanowala zbiorowa ucieczke. Niestety w mojej genialnej, zgranej, zzytej i zorganizowanej klasie jak zwykle skonczylo sie tylko na planach!!!!!!! Nie ma to jak solidarnosc. A tak swoja droga, to nie powinno to nikogo z nas dziwic, skoro przez 5 lat wspolnej nauki tylko 1 RAZ udalo sie zwiac cala klasa. Niestety i ten fakt przeoczylam i nieopatrznie w tym czasie zachorowalam :D Niestety choroba nie wybiera... Tematem nr 2 byla dlugo oczekiwana przez wszystkich uczniow klas ostatnich STUDNIOWKA. Jak sie okazalo jej koszty sa przeogromne i nie zanosi sie na ich obnizke :( Niestety nie trafilismy na zadnego bonuska ;/ Aaaa i okazalo sie jeszcze, ze najprawdopodobniej mature pisemna bedziemy zdawac w szkole, w malenkich klasach, przed 4-osobowa komisja, a nie w wieeeeeeeeeeelkiej hali sportowej, jak to zwykle we wczesniejszych latach bywalo. No nic, jakos to bedzie. Napije sie szampana (pewnie bezalkoholowego) bo dyrek nie chcial sie zgodzic nawet na szampana na toast, choc nauczycielom zafundowalismy wódeczke :) Nie ma to jak bycie doroslym <czyt. pelnoletnim>:) Mozesz przynajmniej napic sie pysznego~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ PICCOLLO!!!!!!!!!
Ja to wogole jestem jakas pechowa.najpiewr problemy neurologiczne, potem wycinanie migdalka, a teraz to :) Hmm.. chyba sie sypie i to w sensie dosłownym. Okazuje sie ze moge miec problemy z tarczyca. w sumie to nie takie straszne, ale mimo wszystko szkoda by teraz bylo opuszczac lekcje na wyjazdy do lekarzy skoro mam sie uczyc. no ale nie czas narzekac ;D , w koncu od tego jest [m] :):):):):)
A nawiązujac jeszcze do tego pecha, to mialam dzis zaszczyt stac za kare przez 20 min na lekcju wychowawczej. Nie to zeby w koncie, bo na to juz chyba za duza jestem :), ale w ławce. Mimo tak "srogiej" kary za śmiechy na lekcji nadal nie poczuwam sie do wimy i bede musiala to odpokutowac stojac w ławce do konca pazdziernika :D na wszystkich lekcjach wych. i niemieck. No coz dobry humor kosztuje :D:D:D:D
No i juz wszystko sprzatniete. A tak swoja droga to ja przez ostatni tydzien nic innego nie robie tylko sprzatam i myje pietrzace sie w zlewie sterty brudnych naczyn czekajacych na kogos (mnie) i wolajacych UMYJ MNIE!!! Do tego to ja sie nadaje. Hmm moze jednak nie pojde na studia, tylko zajme sie zawodowym sprzataniem?? Pomysl w obecnych okolicznosciach chyba trafiony. Jakos juz 2 rok mam wstret do studiow.Nie to zebym miala jakis konkretny powod, poprostu nie moge sie na nic zdecydowac! W mojej "pustej" glowce klebi sie 1000 pomyslow i planow, jednak zaden z nich dziwnym trafem nie dotyczy studiowania. Co gorsze nie robie tego wbrew [m], ktora gdyby to bylo mozliwe to juz by mi kazala sie pakowac, zebym wyjechala na studia, tylko.... no wlasnie??Kogo ja chce oszukac? przeciez chyba nie sama siebie.Czas spojrzec prawdzie w oczy: NIE CHCE MI SIE DALEJ UCZYC, co jednak koliguje z moimi planami wyjazdu z mojego miasta. Ale w sumie jakby sie tak dobrze zastanowic to nawet nie wiem co bym ewentualnie miala studiowac. Mam nadzieje, ze ta pustka ktora narazie bije ode mnie jak zarowka powoli jakos zniknie i moze zobacze "swiatelko w tunelu". Hehehe oby mnie tylko pociag nie przejechal :))) A to bylaby strata. Nie dozylabym nawet powrotu [b] z Wloch. A to bylaby prawdziwa strata, rozpacz i nie wiem co jeszcze, ale napweno cos strasznego.
Może to sie niektorym wydac nieco dziwne, ale dopiero kilka dni temu poczulam , ze naprawde zaczela sie szkola. To smieszne, aczkolwiek prawdziwe odkrycie stawia przede mna nieskonczenie wiele mozliwosci. Tak przynajmniej twierdzi [m], a wg niej te wspaniale mozliwosci to : 1- nauka, 2- Nauka, 3-NAUKA! Prawda jak wspaniale rysuje sie przyszlosc :) No ale coz, jesli sie chce cokolwiek dalej ze soba zrobic(czyt. studia) to pewnie i [m] ma racje. Tylko ze jak tu sie uczyc, jesli ciagle zaprzatasz sobie glowe jakimis glupstwami, nic nie znaczacymi epizodami, ktore jednak odciagaja cie od rzeczy waznych. Nie wiem i cos czuje ze niepredko sie dowiem. Narazie wiem tylko tyle ze znow jak co roku o tej porze dopadlo mnie chorobsko. Fuj, to juz chyba jakas tradycja, rytual, ze z dokladnoscia do1-2 tygodni(nie przesadzam) rokrocznie dopada mnie przeziebienie (bo jeszcze nie grypka). No coz i w takich to sytuacjach przydaloby sie miec przynajmniej tabletki, ktorych u mnie nie ma. Jak zwykle przeciez wczesniej wszystkie zostaly "pozyczone" na wieczne nieoddanie sasiadom, a ty mecz sie czlowieku , lub marznij gnajac do apteki. Hmm z dwojga zlego wybralam to 1 i przez to cala noc mialam z glowy. No, ale skoro juz tableteczki kupione to trzeba sobie nowy klopot nabic do tej, jak zwykla powiadac [m] PUSTEJ glowy. Wlasnie zachcialo mi sie kakao napic, wiec ochoczo zabralam sie do wykonania planu. Niestety. Ostatnio jak cos robie z ochota zwykle okazuje sie to niewypalem. I tym razem moja inwencja tworcza mnie nie zawiodla. Podswiecilam gaz pod kubeczkiem z mlekiem i...... zasiadlam przed komputerem. I jak nie trudno sie domyslic MLEKO SIE PRZYPALILO I ZAFAJDALO CALA KUCHENKE. No coz, intelkigencja to ja napewno nie grzesze. Lepiej zakoncze te notke i doprowadze kuchenke do stanu uzywalnosci :))