gościem...
Komentarze: 0
Gościem we własnym domu, a właściwie mieszkaniu jest ostatnio [m]. Od kiedy "bawi" sie w sklep widuję się z nią tylko przelotnie. Na początku mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało, ale teraz.... No cóż, chyba każdy ma prawo do chociażby krótkiej, byle tylko sensownej rozmowy z własną matką! A może się mylę?? Wpada do domu dosłownie na chwile i to najczęściej nie w humorze, bo "coś tam się nie udało" i zaraz jej dalej nie ma. I tak już od 2 tygodni moja kochana [m] szaleje, załatwia wszystko przed otwarciem sklepu, a my (pozostała i chyba mniej ważna część rodziny) musimy radzić sobie ze wszystkim sami. Wrr jak tak dalej będzie, to ja się wypisuję z tej rodzinki!!!!!!!!!!!!!!
Dodaj komentarz